piątek, 22 października 2010

O lekcjach etyki u RPO.


Co zrobić z brakiem lekcji etyki w szkołach? Najlepiej zrezygnować ze stopni z religii na świadectwie. Bo etyka to tylko alibi dla religii

Taki pogląd podziela większość uczestników zorganizowanej przez rzeczniczkę praw obywatelskich Irenę Lipowicz debaty "Prawo ucznia do lekcji etyki".

Impulsem był czerwcowy wyrok Trybunału w Strasburgu w sprawie Grzelak przeciwko Polsce, w którym trybunał orzekł, że "kreska" z religii/etyki na świadectwie, gdy nie ma lekcji etyki, łamie prawo do milczenia w sprawach sumienia i wyznania. W polskich warunkach oznacza to, że uczeń nie jest katolikiem. - Państwo nie odwołało się od tego wyroku, co znaczy, że podziela ocenę trybunału. Powinniśmy się więc zastanowić, co zrobić, aby lekcje etyki były dostępne dla wszystkich chętnych - mówiła Lipowicz. Ma kilka propozycji: - zmniejszenie lub zniesienie limitu chętnych uczniów na lekcje etyki (dziś musi się ich w szkole zgłosić co najmniej siedmiu); - nauka przez internet; - wprowadzenie etyki jako przedmiotu obowiązkowego, a nie fakultatywnego. Rzecznik chciałaby też promować dorobek polskich etyków: ks. Józefa Tischnera, Marii Ossowskiej, Jerzego Kotarbińskiego i Jacka Hołówki.
Ale goście kwestionowali w ogóle sensowność lekcji etyki. - Nie ma odrębnego przedmiotu etyka. Jest filozofia, której etyka jest elementem. Nie sposób sensownie nauczać etyki w oderwaniu od filozofii - stwierdził prof. Jan Hartman, filozof z UJ. Zgodzili się z nim szefowie szkół - filozof dr Seweryn Szatkowski, dyr. warszawskiego LO i Gimnazjum im. Reytana, i Piotr Machowski, dyrektor LO i Gimnazjum im. Reja w Krakowie. A także Krystyna Starczewska, dyrektorka zespołu szkół niepublicznych w Warszawie.

- Etyka jako przedmiot to sztuczny twór, stworzony tylko po to, by był rzekomą alternatywą dla religii. Wystarczy, że zlikwidujemy stopień z religii na świadectwie i etyka przestanie być potrzebna. Stopnia z religii na świadectwie nie wymaga ani konstytucja, ani konkordat - mówiła Starczewska. Poparła ją Paula Sawicka ze stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita: - To absurdalne, że dzieci w przedszkolu mają dwie godziny religii, a tylko godzinę angielskiego i półtorej godziny rytmiki!

Z twierdzeniem, że należałoby zamiast etyki nauczać filozofii, i to obowiązkowo, zgodził się wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński. - Ale skąd wziąć pieniądze? Tylko z tych przeznaczonych na naukę religii.

Paszyński podkreślił, że samorząd lokalny, którego jest przedstawicielem, nic w sprawie etyki nie może zmienić: - My jedynie wykonujemy prawo. Nie stanowimy go - mówił.

Ale reprezentująca MEN Grażyna Płoszajska mimo pytań Ireny Lipowicz nie potrafiła przedstawić konkretnych planów resortu, co zrobić, by prawo do lekcji etyki nie było teoretyczne. Wyjaśniła za to, że etyka w rozumieniu MEN to po prostu lekcje wychowawcze, na których propaguje się właściwe postawy etyczne.

Źródło: Gazeta Wyborcza